Koniunktura gospodarcza

Rząd Donalda Tuska od 3 lat nic nie robi

Rząd Donalda Tuska od 3 lat nic nie robi - oskarża prof. Zyta Gilowska. Była wicepremier i minister finansów w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego wylicza krok po kroku błędy rządzącej ekipy.

W latach 2001-2005 była posłanką PO i blisko współpracowała z Donaldem Tuskiem. Wystąpiła z partii w związku z falą oskarżeń o nepotyzm. A już w styczniu 2006 roku została wicepremierem i ministrem finansów w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. To po decyzjach Gilowskiej dwukrotnie obniżano składkę rentową, dzięki czemu wzrosły wypłaty Polaków. W kampanii prezydenckiej w 2010 roku wspierała Jarosława Kaczyńskiego. Obecnie prof. Gilowska jest członkiem Rady Polityki Pieniężnej. W rozmowie z Faktem na rządzie Tuska nie pozostawia suchej nitki.

Premier Tusk zmienia zasady oszczędzania w OFE i przenosi więcej naszych pieniędzy do ZUS. Dobrze robi?

To demontaż systemu, który jeszcze na dobre nie wszedł w życie i nie jest dokończony. Bez wątpienia jest to rzecz bulwersująca. Przyszli emeryci mogą, a nawet powinni poczuć się zaniepokojeni.

„Polaków nie można traktować jak baranów”. Tak tę decyzję premiera skomentował prof. Leszek Balcerowicz. Dziwne, że tak późno to zauważył. To przecież norma od trzech lat. Już dawno stwierdziłam na łamach Faktu, że rząd świadomie oszukuje ludzi. I nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Rząd Donalda Tuska niczym Czerwony Kapturek beztrosko bieży przez ciemny las. Wszystko zaczęło się od 2008 roku. Roku bezmyślności i lekkomyślności. A teraz mamy tego skutki...

Ale przecież premier tłumaczy, że przeniesienie części składek z OFE do ZUS to walka z narastającym długiem publicznym. Zapewnia, że nic złego się nie stanie.

OFE nie ma nic wspólnego z czyimkolwiek długiem. To jest zasób, a przynajmniej powinien być zasób. Tam są gromadzone prawdziwe pieniądze przekazywane co miesiąc przez przyszłych emerytów, to są ich pieniądze. Dług jest wtedy, gdy ktoś te pieniądze zabiera. Rząd chce po prostu zagipsować potężną dziurę budżetową.

Czyli to zamach na portfele przyszłych emerytów? Tak pani uważa?

Na to wygląda. Rząd wybrał przedziwne rozwiązanie. Postanowił zabrać część tego, co obywatele są zmuszeni zbierać i jeszcze twierdzi, że tak będzie „lepiej”. To dlaczego nie zabrał wszystkiego? Tak byłoby jeszcze „lepiej”, prawda? Może tak się stanie, bo ten rząd dużo mówi o oszczędnościach, ale wydaje na potęgę. W ciągu ostatnich trzech lat wydatki publiczne wzrosły o 140 mld zł. A podatnicy nie są w stanie zaspokoić tak wielkiej żądzy pieniądza publicznego. Wszystkie rezerwy zostały zjedzone, majątek jest wyprzedawany. Prawdziwy kryzys odczujemy w Polsce wtedy, gdy już nie będzie czego prywatyzować. Wtedy zobaczymy lawinę długu publicznego. Dojdziemy do klasycznej scenerii: mąż narobił długów, żona i dzieci nie mają przez to co jeść, a komornik zabrał telewizor.

Eksperci podpowiadają, że najlepiej byłoby podnieść teraz składkę rentową. A to przecież pani, jako minister finansów, dwukrotnie ją obniżała.

To był bardzo skuteczny i celny ruch. Ludzie dzięki temu zaczęli lepiej zarabiać. Uznaliśmy, że oni sami lepiej spożytkują te pieniądze niż państwo. Tą decyzją uchroniliśmy także Polskę przed recesją.

A co z podwyżką podatku VAT? Rząd twierdzi, że była konieczna.

To bardzo złe rozwiązanie. VAT jest przecież podatkiem masowego rażenia. Tę podwyżkę najdotkliwiej odczują najubożsi.

No to co powinien robić premier Tusk?

Nie jestem doradcą rządowym. Chcieli rządzić, to niech pokażą na co ich stać. Władza nie jest przymusowa. W mojej ocenie rząd Donalda Tuska przez 3 lata unikał podejmowania decyzji lub podejmował decyzje złe. Oni chyba uwierzyli w jakieś brednie o końcu polityki i rządzeniu na niby. Bawią się w rządzenie tak jak dzieci bawią się w gotowanie obiadu. Chyba wybrali taki model rządzenia.

Może premier jest dobry, ale ma złych doradców?

Proszę nie żartować. Premier żyje z polityki od ponad 20 lat. To rząd udawania. Porównałabym go do Charliego Chaplina, który w jednym z filmów wychodzi na ring, staje naprzeciw boksera wagi ciężkiej, a następnie przez trzy rundy unika ciosów. Nie staje się przez to bokserem, nie wygrywa, niczego na ringu osiągnąć nie może.

Co nas więc z tym rządem czeka?

Nic bardziej nie uderza w zwykłych ludzi, jak podwyżka podatku VAT. Przejmowanie części pieniędzy przyszłych emerytów też jest uderzeniem w zwykłych ludzi. Ciekawe, skąd w ogóle się wziął taki model rządzenia. Dlaczego grupa ludzi postanowiła nie podejmować kluczowych, więc i koniecznych decyzji oraz unikać odpowiedzialności? Więcej nawet, oni kręcą, co kilka dni zmieniają zdanie, ostentacyjnie nie dotrzymują słowa, są lekkomyślni i rozrzutni. I dlaczego to im się opłaca? Najciekawsze jest, jak długo ten spektakl utrzyma się na scenie.



Źródło: Fakt.pl

[Powrót]